Zła sława, którą posiadają dwumasowe koła zamachowe, jest niewątpliwa. Od wielu lat kierowcy bardzo sceptycznie i z lękiem podchodzą do tego rozwiązania. Nie dzieje się tak bez powodu. Liczne awarie, oraz bardzo drogie naprawy, mogły spowodować taki właśnie, a nie inny stosunek wielu osób. Sprawdźmy więc czy tak zwanej dwumasy rzeczywiście należy się bać. Zbadamy to na przykładzie koła zamachowego w Kia Sportage – samochodu, który jest dostępny na naszym rynku już od wielu lat i zmieniał się znacznie wraz z upływem czasu.
Fakty i mity
Trzeba przyznać, że istotnie niektórzy producenci w pewnych modelach samochodów, w których montowano pewne rodzaje silników, dali się nieco ponieść fantazji. Do bardzo mocnych jednostek napędowych, zwłaszcza diesli o dużej pojemności z turbodoładowaniem, zakładano koła dwumasowe, które niekoniecznie potrafiły sobie z przeniesieniem takiej mocy i momentu obrotowego poradzić. W takich warunkach, nawet jeżdżąc zupełnie normalnie, problemy z dwumasami potrafiły objawić się bardzo szybko. Jednak był to pewien margines, na ogół koła zamachowe dwumasowe są w stanie ze spokojem przetrwać fabryczne sprzęgło, to znaczy że jako pierwszy zużyje się inny element, na przykład tarcza lub docisk.
Nieprawidłowe użytkowanie
Nie ma co ukrywać, że dwumasa jest elementem delikatniejszym, niż tradycyjne koło jednomasowe. Trudno bowiem zepsuć coś, co jest po prostu jednolitym żeliwnym lub stalowym dyskiem. Koła dwumasowe posiadają natomiast mechanizm tłumiący drgania skrętne w postaci sprężyn. Jeżdżąc nieprawidłowo, doprowadzając do regularnego przeciążania sprzęgła, dojdzie do uszkodzenia gniazd tych sprężyn i powstania luzów. Specjaliści ze sklepu internetowego sprzeglo.com.pl twierdzą, że takich przypadków było niemało, jeśli chodzi o koła zamachowe w Kia Sportage. Jednakże inni kierowcy, w bliźniaczych modelach z tymi samymi silnikami, przejeżdżali na swoich dwumasach nawet 200 tysięcy kilometrów. Czyżby winna była technika jazdy?
Co niszczy koła dwumasowe?
Przede wszystkim, mając auto wyposażone w dwumasę, musimy definitywnie zwracać uwagę na nasz styl jazdy. Koło dwumasowe samo w sobie bardzo dobrze tłumi drgania skrętne, wobec czego wydaje się zachęcać do jazdy na niskich obrotach silnika, ponieważ nie wzrasta wtedy ani intensywność szarpania, ani wibracje silnika. Jednak taka jazda wprowadza ogromne przeciążenia i koło dwumasowe – jako jeden z delikatniejszych elementów – pada jako pierwsze. Rozwiązanie to nie lubi też jazdy rajdowej, nagłych i gwałtownych przyspieszeń, ruszania spod świateł z piskiem opon. Trzeba też uważać w czasie ciągnięcia przyczep. Specjaliści ze sprzeglo.com.pl zgodnie twierdzą, że koła zamachowe w Kia Sportage są dobrane tak, by mogły sprostać dodatkowym trudom holowania przyczepki, ale mimo wszystko należy wtedy delikatniej obchodzić się z pedałem przyspieszenia, a także nie schodzić do niskich obrotów silnika.
Czy jest się czego bać?
Odpowiedzmy sobie teraz na tytułowe pytanie, a więc czy jest się czego obawiać w przypadku kół dwumasowych. Otóż na pewno niemądrym byłoby rezygnować z zakupu naszego wymarzonego auta tylko dlatego, że dowiedzieliśmy się, iż posiada ono dwumasę. Pomijając kilka niefortunnych przypadków, gdzie koła uszkadzały się nawet pomimo poprawnych zachowań kierowców, na ogół nie dzieje się nic złego. Jak wspomnieliśmy, prawidłowo użytkowany samochód nie będzie od nas wymagał serwisowania dwumasy wcześniej, niż podczas wymiany sprzęgła, która będzie spowodowana np. naturalnym zużyciem się tarczy. Tak więc nie, nie musimy się wcale tego rozwiązania obawiać.
Jak możemy się więc przekonać, wokół kół dwumasowych narosło mnóstwo mitów. Tymczasem fakty mówią jasno, że powinniśmy zwrócić uwagę zwłaszcza na swój styl jazdy. Według informacji od specjalistów ze sklepu sprzeglo.com.pl, nie powinniśmy nigdy jeździć na obrotach poniżej 2 tysięcy na minutę mając silnik benzynowy, oraz poniżej 1,5 tysiąca w przypadku diesla. Niezależnie, czy mamy koło dwumasowe w Kia Sportage, czy też jest to inny pojazd. Im głębiej musimy wciskać pedał gazu, tym wyższe powinny być obroty, redukujemy więc biegi w odpowiednim momencie. Jeżdżąc poprawnie nie będziemy musieli obawiać się o zdrowie naszej dwumasy. Nieco inaczej to wygląda w sytuacji, gdy kupujemy używany samochód, ale o tym opowiemy w innym poradniku.